reklama
kategoria: Kraj
16 kwiecień 2025

Nigdy nie spędziłam świąt bez mamy

zdjęcie: Nigdy nie spędziłam świąt bez mamy / fot. PAP
fot. PAP
Uwielbia podróżować. Jest pierwszą Polką, która zdobyła Koronę Wulkanów Ziemi. Ale nigdy jeszcze nie spędziła świąt za granicą. Jej pasją są też kulinaria. Od kilkunastu lat prowadzi autorski program „Ewa gotuje”. Ewa Wachowicz w rozmowie z PAP Life zdradza, jakie dania przygotowuje na wielkanocny stół, dlaczego tradycja jest dla niej ważna i jak nie przytyć w święta.
REKLAMA

PAP Life: Pamiętam, jak kiedyś rozmawiałyśmy o przygotowaniach do świąt Bożego Narodzenia, które zaczynają się w pani domu już w połowie października. Wtedy nastawia pani ciasto na pierniki. A czy jest taki moment, kiedy rozpoczyna pani przygotowywać się do Wielkanocy?

Ewa Wachowicz: Jest. Chociaż nie tak wcześnie, jak przed Bożym Narodzeniem. Bo na Wielkanoc nic takiego nie robię, co potrzebuje długiego leżakowania. Mniej więcej dwa tygodnie wcześniej myślę o tym, jakie pieczyste miałoby trafić na stół. Więc gdy wymaga to wcześniej marynaty, pieczenia, to jest ten czas. Plus zakup ziół typu rzeżucha, żeby przed Niedzielą Palmową ją namoczyć, wysiać. W poniedziałek w Wielkim Tygodniu robię spody do mazurków, żeby nie zostawiać tego na ostatnią chwilę.

PAP Life: Wielkanoc wiąże się z przygotowaniem tradycyjnych dań, ale także z wieloma innymi rytuałami.

E.W.: W mojej rodzinie przyjęło się, że w Wielką Sobotę wszyscy razem idziemy z koszyczkiem do naszego kościoła parafialnego na krakowskim Salwatorze. Tam na dziedzińcu, w samo południe jest najważniejsze święcenie. Co roku robimy sobie zdjęcie - to już tradycja.

PAP Life: Co wkłada pani do koszyczka?

E.W.: Oczywiście jajko, jest też specjalna kiełbaska - mój szef kuchni w Zalipiankach robi takie malutkie pęto specjalne do koszyczka. Jest kromeczka albo dwie chleba, który sama upiekłam. Korzeń chrzanu, masło, kawałek babki świątecznej, sól. Baranek wielkanocny z cukru - ciągle ten sam, już mocno sfatygowany, bo chyba przywiozłam go jeszcze z rodzinnych Klęczan. Serweta, którą nakrywam święconkę, też jest z mojego rodzinnego domu - była na koszyku wielkanocnym mojej mamy i chyba nawet babci. Zawsze po świętach pieczołowicie pakuję ją i baranka w bibułki, żeby przechować do następnych świąt.

PAP Life: Sama przygotowuje pani pisanki?

E.W.: Pisanki to jest Wielki Piątek. U mnie jest bardzo tradycyjnie, bo uwielbiam farbować je w łupinach z cebuli. Uważam, że w ogóle takie jajka są smaczniejsze. Nie lubię, gdy żywności dotykała chemia. Wieczorem zasiadamy i nożykami do tapet skrobiemy wzorki. Jest nawet taka troszkę rywalizacja, kto wyskrobie ładniejszy wzorek. A ponieważ w naszej rodzinie dziewczyny naprawdę mają talent, więc co roku te wzorki są piękne. Nie mam w domu jakichś specjalnych dekoracji wielkanocnych, ale zawsze musi być dużo kwiatów. Królują żonkile i hiacynty, które kupuję doniczkowo z cebulkami, bo potem wysadzam je do ogrodu. I żółte bratki, które już mam praktycznie wszędzie - w donicach, na tarasach.

PAP Life: Wspomniała pani o rodzinnych Klęczanach. Jaką Wielkanoc pamięta pani ze swojego dzieciństwa?

E.W.: Przede wszystkim okres przygotowań do świąt Wielkiej Nocy był dużo dłuższy niż do Bożego Narodzenia, ale też zupełnie inny. W Niedzielę Palmową szliśmy z palmą do kościoła, ale nie było tak, że palmę się kupowało, tylko trzeba było ją samemu zrobić. Moja mama zawsze dbała, żeby w palmie były i czarnuszka, która ma przepiękne owocniki, i suchetki czyli kwiaty, które się dało suszyć. Miała je specjalnie posadzone w ogrodzie. Jesienią zbierała, suszyła. Palmę robiło się na bazie bazi gałęziowych, trzeba było znaleźć kwitnące bazie i przynieść ładne gałęzie.

PAP Life: Wielkanoc to rodzinne spotkania przy stole. Kiedyś na święta podawało się rzeczy, które były trudno dostępne, wystane w kolejkach, tak jak szynka. Dziś, kiedy wszystkiego jest pod dostatkiem, przygotowujemy to, czego się nie je na co dzień.

E.W.: U mnie dokładnie tak jest. Na przykład w moim rodzinnym domu specjalnie na Wielkanoc była robiona szynka z kością. Wcześniej było świniobicie. Potem dziadziuś z tatą przygotowywali marynatę, w której ta szynka leżała. Później była wędzona i dojrzewała. Potrzebne były specjalne garnki, żeby taką ogromną szynkę zmieścić. Ale to był ogromny rarytas na święta.

PAP Life: Czy jajka w pani rodzinnym domu były przygotowywane w jakiś specjalny sposób?

E.W.: Przede wszystkim były jajka sadzone w śmietanie w sosie koperkowym. Przepyszne. Dawno ich nie robiłam i pomyślałam, że właśnie w tym roku je przygotuję. Zawsze był chrzan z jajkiem, oczywiście sałatka jarzynowa, ćwikła z chrzanem, różnego rodzaju mięsa, była biała kiełbasa pieczona w piecu z cebulką jako dodatek do żurku. Bo u mnie w domu żurek robiło się jarski. On ma osobno różne dodatki, podsmażone wędliny, jajka, co kto sobie zażyczy. Ale wersja podstawowa jest bezmięsna i ja staram się kultywować tę tradycję. Są też ciasta. Różne mazurki, sernik. Ale trochę inny niż na Boże Narodzenie, bo z czekoladowego ciasta układam taką krateczkę na wierzchu, czasem jeszcze wkładam pomiędzy wiśnie. Jest też baba wielkanocna, która jest nazwana u mnie w przepisie Baba z Klęczan. To jest baba, którą robiła moja babcia, moja mama i ja, a teraz piecze ją moja córka.

PAP Life: Baba drożdżowa czy piaskowa?

E.W.: Piaskowa, ale taka ciężka, ucierana. Ciasto jest gęste, bardzo zwarte. W domu wszyscy ją uwielbiamy. Mamy taką tradycję, że tę babę wielkanocną jemy w Wielką Sobotę na śniadanie ze szklanką mleka, bo my jeszcze w sobotę, do święconki pościmy. Zdarza się, że w święta trzeba zrobić jeszcze jedną babę, bo cała poszła, a wszyscy mają na nią ochotę.

PAP Life: Śniadanie wielkanocne jest tradycyjnie u pani?

E.W.: Tak, w tym roku będzie troszkę mniej osób niż standardowo, bo teściowie ze względów zdrowotnych najprawdopodobniej nie przyjadą do nas. Jedna bratanica jest teraz w Chinach i właśnie pisała, że ma gigantyczny problem z kupieniem biletów lotniczych, więc chyba skład będzie mniejszy niż na Wigilii. U nas jest też taka tradycja, że to jajko z koszyczka jest dzielone na tyle części, ile osób zasiada przy śniadaniu wielkanocnym, do tego jajeczka daje się też poświęcony kawałek chrzanu. Jajko zawsze dzieli głowa rodziny, mężczyzna. Kiedyś to był mój tata, teraz to jest mój mąż.

PAP Life: Wielkanoc kojarzy się z tradycją, ale jest teraz dostępnych mnóstwo egzotycznych owoców, warzyw, owoców morza. Czy wprowadziła pani na swój stół wielkanocny coś, czego nie było w pani rodzinnym domu?

E.W.: Awokado. Uwielbiam tę gruszkę smaczliwkę i ona absolutnie genialnie komponuje się z jajkami, więc po prostu robię z awokado farsz do jajek. Czyste, dojrzałe awokado, szczypiorek, żółtko, sok z cytryny, czasem daję jeszcze rzodkiewkę do tego i na wierzch kiełki czy rzeżuchę.

PAP Life: Wszystkie świąteczne dni spędza pani w domu, czy wybiera się pani do swojej restauracji?

E.W.: Wybieramy się wszyscy do Zalipianek. Przyjęło się, że przychodzę do restauracji w dniu świątecznym, w porze, kiedy jest najwięcej gości i składam wszystkim życzenia wielkanocne. W święta restauracja jest otwarta. Zauważyłam, że z roku na rok coraz wcześniej goście rezerwują stoliki i coraz szybciej znikają miejsca. Dużo więcej osób zamawia też jedzenie na święta z restauracji. Zresztą ja także to robię. Dawniej sama piekłam pasztety, wędziłam wędliny, ale teraz mój szef kuchni, Grzegorz, przyrządza tak świetne wyroby we własnej wędzarni pod Krakowem, że zabieram je z restauracji.

PAP Life: Wiele osób martwi się, że przytyje w święta. Jak jeść, żeby nie złapać kilku kilogramów, ale też wszystkiego sobie nie odmawiać?

E.W.: Warto zastosować zasadę wszystkiego trochę mniej. I dużo spacerować. Wielkanoc kojarzy mi się z długimi spacerami, odwiedzaniem kościołów. Dzień jest już dłuższy, miejmy nadzieję, że będzie w tym roku ładna pogoda. Warto z tego korzystać. Ja też tradycyjnie poszczę w każdy piątek, dzięki temu organizm nie jest przeciążony jedzeniem.

PAP Life: Czy jest Wielkanoc, która szczególnie mocno zapisała się w pani pamięci?

E.W.: Jest jedna. Nie pamiętam, ile wtedy miałam lat, ale chyba byłam już po 20-tce, w każdym razie mieszkałam osobno. Przyjechałam do rodziców na święta i w lany poniedziałek poszliśmy do kościoła. Było bardzo ciepło, miałam na sobie letnią sukienkę z krótkim rękawkiem. I jak wróciłam do domu, to sukienka była zupełnie mokra. W moim domu też kultywujemy tradycję Śmigusa-dyngusa - każdy oblewa każdego i nie wolno się o to obrażać.

Dzisiaj zastanawiałam się też nad jeszcze jedną rzeczą. Nigdy nie spędziłam świąt bez mamy. Teraz mama mieszka ze mną. Najpierw były święta u moich rodziców w Klęczanach, później wspólne w Krakowie, u mnie, czy u mojego brata, z którym też zawsze razem spędzam święta. Naszego taty niestety nie ma już z nami. Ale mama jest i to piękne, że całe życie te najważniejsze dni w roku spędzamy z razem. Uważam, że to największa wartość. (PAP Life)

Rozmawiała Iza Komendołowicz

ikl/ag/

Ewa Wachowicz - dziennikarka, prezenterka telewizyjna, producentka, restauratorka. Wychowała się w Klęczanach (powiat gorlicki), jej rodzice byli rolnikami. W 1992 roku zdobyła tytuł Miss Polonii, w latach 1993-1995 była rzecznikiem prasowym premiera Waldemara Pawlaka. Od 2007 roku prowadzi autorski program kulinarny „Ewa gotuje” (Polsat). Ma córkę Aleksandrę. Mieszka w Krakowie. Ma 54 lata.

PRZECZYTAJ JESZCZE
Materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazami danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez [nazwa administratora portalu] na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.
pogoda Nowy Dwór Mazowiecki
18.1°C
wschód słońca: 05:28
zachód słońca: 19:44
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Nowym Dworze Mazowieckim

kiedy
2025-05-10 18:00
miejsce
Nowodworski Ośrodek Kultury, Nowy...
wstęp biletowany
kiedy
2025-05-13 19:00
miejsce
Nowodworski Ośrodek Kultury, Nowy...
wstęp biletowany
kiedy
2025-05-23 18:00
miejsce
Gminny Ośrodek Kultury w...
wstęp biletowany
kiedy
2025-05-24 17:00
miejsce
Kasyno Oficerskie, Nowy Dwór...
wstęp biletowany